Przejdź do głównej zawartości

To be your own sun - Rupi Kaur "The Sun ad Her Flowers"


     Ktoś kiedyś powiedział, że poezja jest tworem boskim. Potrafi wyrazić nasze najgłębsze potrzeby, smutki i niepewności za pomocą niewielkim ilości słów. Nasza wyobraźnia pracuje mocniej i pomaga nam widzieć więcej, zrozumieć więcej i przede wszystkim więcej czuć.
     Zbiór wierszy Rupi Kaur The Sun and Her Flowers jest jednym z najlepszych przykładów takiej poezji. Nie tylko zmienia poglądy, ale porusza serce i świadomość. Nie zobaczyłam tego na początku. Wydawało się tylko zwyczajnym narzekaniem. Jednak wywołane emocje są zbyt uniwersalne, by to przeoczyć. Nie każdy przechodzi ciężki załamanie, depresję. Jednak potrafimy to zrozumieć. Wiele z nas nosi w sobie smutek, brak akceptacji czy czuje się niechcianym. Ważne jest, by nie dać sobie upaść. Być swoim lekiem. Nauczyć się kochać siebie jak nikt inny nie potrafi. Może to być dobra droga, by znaleźć w sobie spokój.        
      Samoakceptacja nie jest jedyną rzeczą, jaką można się nauczyć z tej książki. Uświadomiła mi, że osiągnięcie szczęścia to jedno, natomiast utrzymanie go to ciężka i codzienna praca. Wzloty i upadki są powszechne i powinniśmy doceniać oba. Nie jesteśmy perfekcyjni i to nas właśnie zbliża do perfekcji.
     Autorka ukazuje wiele gatunków miłości. Jedna z nich jest agresywna. Wyniszczająca od środka, zanim się spostrzeżemy. Więc jeśli ktoś nas dotyka bez naszej zgody i my nie wiemy jak się przeciwstawić, to nie świadczy to o dobrym wychowaniu czy miłości. To ich gwałt. Późniejsze poczucie winy i brudu nie jest łatwe do zmycia, szczególnie że to nie jest nasza wina. Musimy iść dalej, nawet jeśli to boli. Czas jest okrutnym sprzymierzeńcem, który pomaga nam zrozumieć, że nasze ciało należy wyłącznie do nas.
     Dla mnie te wiersze są przykładem pamiętnika-przewodnika. Podział na 5 rozdziałów:
Wilting (więdnięcie), falling (upadanie), rooting (zakorzenianie się) i blooming (kwitnięcie) przypomina biografię skrzywdzonej osoby i jej/jego drogi to regeneracji. Na początku jest rozpad, powolne wyniszczanie się, upadek. Po upadku jednak musi być wzlot i odrodzenie jak w przypadku kwiatów. Poprzez opowiadanie swojej historii, narrator prowadzi i ukazuje nam drogę do szczęścia. Przy wyobrażania pomagają również ilustracje samej autorki.
     Najlepszą lekcją dla mnie wyniesioną z wieszy Rupi Kaur jest to, że miłość jest lekiem nie tylko dla nas samych, ale I dla całej ludzkości, tylko jeśli nauczymy się wzajemnego szacunku i umiejętności dostrzegania w nas piękna.
   Książka ta porusza wiele tematów, nie tylko okrucieństwa, depresji, żalu, ale również szacunku dla rodziny, korzeni. Ukazuje inny pogląd na sprawę imigracji, zwłaszcza że każdy z nas może być na swój sposób imigrantem poszukującym bezpiecznej przystani. Dzięki swojej uniwersalności i mądrości zasługuje na swoje miejsce na liście bestsellerów.


    Someone said that poetry is a creation of the divine. It can express our deepest sorrows, needs and insecurities by using as little words as possible. Our imagination is doing the real work here and helps us see more, realise more and most importantly to feel more.
    Rupi Kaur’s collection of poems The Sun and Her Flowers is one of the best examples of such a poetry. Not only did it change worldviews but also moves hearts and consciousness to another level. I didn’t see it at first though. Initially I thought it was just an ordinary complaining. But the expressed emotions are too universal. Not everyone has to go through a breakdown to understand grief, sorrow and depression. Many of us feel unwanted, rejected. The point is not to let yourself down. Be your own remedy. Learn to love yourself as nobody else can. This may be a way to find yourself at peace.
   Self-acceptance is not the only thing I learned from the book. It helped me realise that to achieve happiness is one thing but to maintain it is a hard and everyday work. Up’s and down’s are common, and we should praise the up’s but also cherish the fall’s. Even though we may be imperfect it is exactly that that leads us to perfection.
   The author displays many kinds of love. One of them is the abusive one. The one that slowly devours you from the inside without you realising it. Therefore, when somebody is touching you against your will, and we are not opposing that is not obedience or love. It is not our well-behaviour. It is their rape. The guilt and the filthiness are not easy to wash away, especially when it is not our fault. Yet, we have to keep going even though it hurts. Time is a cruel ally, and we have to learn that our bodies are our own.
    For me the poems seem to be a form of a diary and a guide. The division of the book to five chapters: wilting, falling, rooting, rising and blooming resemble the biography of a broken person and her/his way to recovery. There are breakdowns, depression, slow disintegration leading to a fall. After the fall there has to be a rise and rebirth. By telling her story, the narrator also guides us, shows us the way to our own happiness through poetic form and the artist’s drawings, that bring us closer to the author.
   The greatest lesson for me from Rupi Kaur’s poems was that love is also a remedy for the whole world only if we learn just to be respectful and to see the beauty in us.
“ Borders
are man-made
they only divide us physically
don’t let them make us
turn on each other
­-we are not enemies."[1]
   This book touches many problems, not only cruelty, depression, grief. But also respect for family, roots. It shows another point of view on the immigrants, especially that we may all be immigrants looking for our own home. This volume, due to its universality and wisdom, definitely deserves its place on the bestsellers list.



[1] Kaur, Rupi. The Sun adn Her Flowers. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Based On a True Story" by Roman Polanski

     Kombinacja nazwisk Polański, Green i Seigner jest dosyć wybuchowa. Nic więc dziwnego, że postarałam się obejrzeć „Prawdziwą historię” jak najszybciej po premierze filmu na festiwalu w Cannes. O Romanie Polańskim jest ostatnio głośno, chociażby z powodu wykluczenia reżysera z Akademii Filmowej. Jednak w tym przypadku rozważania jego twórczości, ważniejsza jest jego umiejętność skonstruowania intrygującego thrillera psychologicznego, bo „Prawdziwą historię” myślę, że można do takowych zaliczyć.      Reżyser takich filmów jak: „Pianista”, „Dziecko Rosemary”, „Autor widmo” czy kanoniczny „Nóż w wodzie” zaprezentował teraz historię na pozór przypominający powieść Stephena Kinga „Misery”. Oparta na powieści Delphine de Vaigan o takim samym tytule, fabuła dotyczy pisarki, Delphine (Emmanuelle Seigner). Autorka po napisaniu bestsellera zaczyna cierpieć na, tak zwaną, niemoc artystyczną. Jest nieustannie wyczerpana, zmęczona ciągłymi komen...

Who's your Vincent?

Chociaż do tej pory nie pisałam o muzyce i malarstwie, pewien utwór mocno mnie poruszył. Jest to „Vincent” w wykonaniu Jamesa Blake’a i autorstwie tekstu Dona McLeana. Na pierwszy rzut oka (lub ucha w tym przypadku) była to przyjemna i ładna piosenka. Dźwięki pianina i kojący głos sprawiły, że instynktownie zapisałam tę pozycję na swojej liście w aplikacji Spotify (kłaniam się nisko wynalazcom, dzięki którym codziennie zapisuję milion kolejnych utworów). Co jednak sprawiło, że zacisnęło mi się gardło i łzy zaczęły napływać do oczu?      Dopiero po kilku przesłuchaniach poważnie skupiłam się na tekście. Każdy ma czasem gorszy lub lepszy dzień. Wiadomo, że w przypadku tych pierwszych to właśnie słowa piosenki najgłębiej do nas trafiają. Tak najprawdopodobniej stało się w moim przypadku, kiedy wsłuchałam się uważnie w każdy dźwięk piosenki. Chociaż może wydawać się to oczywiste, dopiero po czasie powiązałam tytuł i znaczenie utworu do słynnego i niedocenianego...

"Twarz" - więcej niż komedia?

     Najnowszy film Małgorzaty Szumowskiej promowany jest jako komedia. Podobne wrażenie sprawia zwiastun. Jednak już po pierwszych minutach seansu zaczyna być czymś więcej. Absurdalne sytuacje na przykład w kościele, szpitalu, przy wigilijnym stole czy na grobach, wywołują śmiech, ale jest to też śmiech przez łzy. Film jest raczej wyśmianiem polskiego społeczeństwa ograniczonego staroświeckimi stereotypami i często też ślepą wiarą.       „Twarz” ukazuje historię Jacka, który po wypadku na budowie przechodzi pierwszy udany przeszczep twarzy. Po operacji jednak zmienia się jego dotychczasowe życie, szczególnie sposób, w jaki patrzą na niego inni. Wielu ludzi, w tym najbliższa rodzina, przestaje uważać go za tego samego człowieka co wcześniej, przestaje go kochać. Wielu uważa, że się zmienił. Jednak bohater ujmuje swoim hartem duchem i zdaję się ciągle tą samą osobą, wrażliwą i pełną humoru. Jego przemiana zdaje się wyciągać na wierzch ...